Środowe czytanie i kraftowanie
Moje dzierganie w tym tygodniu odbywało się w aucie. Dziergacie i szydełkujecie podczas podróżowania?
Ja tak, oczywiście jestem pasażerem. Tak się złożyło,że ten weekend minął nam przemieszczając się z jednych urodzin na drugie, w międzyczasie zawoziliśmy dzieci do babci. Szybko pomyślałam co tu by wziąć ze sobą, oczywiście coś prostego.A że komin chodził za mną już jakiś czas, więc zaczęłam komin. Włóczka wiekowa chyba ma jakieś 20 lat, kilka motków zostało po czasach gdy moja mama jeszcze robiła na drutach. Leżało, aż się doczekało. Wybrałam prosty wzór ryżem.
Książkę Morton skączyłam i zaczęłam Picoult- zapowiada się dobrze i kilka osób już jest po czytaniu z pozytywną opinią.
Po za tym zaczęłam dziergać pasek aby obszyć kółko,będzie wiosenny wianek .
I tak minął kolejny tydzień
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny
Parę razy zdarzyło mi się zabrać robótkę do samochodu, ale nigdy jeszcze nie udało mi się dziergać podczas jazdy:( Widziałam podobne wianki i bardzo mi się podobają , także musisz koniecznie pokazać efekt końcowy. Fajnie , że wiekowa włóczka doczekała się zastosowania, ja mam nadzieję , że moje przepastne zapasy nie będą musiały czekać tyle lat i , że w końcu przestanę kupować nowe włóczki , ale czy to jest możliwe? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńja w samochodzie wolę czytać, nie umiem dziergać :) książka ta jak i inne tej autorki polecam :)
OdpowiedzUsuńja w samochodzie to zdecydowanie najbardziej wolę za kierownicą... czytanie odpada ale dziergac parę razy mi się udało:) Zajączki superaśne:)
OdpowiedzUsuńw samochodzie czytać nie lubię, poza tym jeździmy po Irlandii i wszystko jest tak piękne, ze szkoda mi nie patrzeć. Kiedy z kolei jeździmy po miejscach znanych, to ja jestem kierowcą; w zasadzie 90% czasu ja prowadzę, bo mój mąż ie przepada za tym, więc nie mam jak dziergać:)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z wiankiem, nie pomyślałam, że tak można.
Króliczki są niesamowite! śliczności.
Anka
ksiązka piękna bardzo mi sie podobała i polecam.:)
OdpowiedzUsuńJakie urocze zajączki!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że dziergam w samochodzie, choć najbardziej lubię w pociągu. Biorę natomiast mniej wymagające wzory, a najchętniej robótki nie wzorzyste. Dziergam pomimo choroby lokomocyjnej. Jest to nie lada sztuka nie patrzeć na robótkę, tylko podnosić ją na wysokość oczu w czasie przeznaczonym na kontrolę, ale daję radę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Ewa
Jak jedziemy w długą trasę i wiem, że trasa nie będzie prowadzić opłotkami i zakrętasami, to dziergam albo czytam. Ale czasem, jak jedziemy ze znajomymi ich ulubioną trasą nad morze, to jedyne o czym myślę, to czy aviomarin zadziała^^
OdpowiedzUsuńWiele razy planowałam dziergać w trakcie jazdy autobusem, ale nic z tego nie wychodziło. Za ciężkie warunki :D. Zajączek w kwiatki jest strasznie słodki :).
OdpowiedzUsuńSame piękne rzeczy i Ciebie, prawie wielkanocnie; cudne kurki i zajączki. Do Picoult się nie przekonam, chociaż to kto wie ;)
OdpowiedzUsuńJa też dziergam w aucie ku niezadowoleniu ślubnego:))) Włóczka może i wiekowa ale kolor ma fajny. Ty już tyle narobiłaś na Wielkanoc a ja nawet jeszcze nie zaczęłam. I jak zwykle pewnie nie zdążę:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń